:05:02
Lekarze w policji nie mają wyczucia stylu.
:05:06
Tak czy inaczej, jutro koniec.
:05:09
Koniec czego?
:05:10
Zdejmują mi gorset.
:05:13
Jutro będę się mogł podrapać.
:05:16
Wyrzucę tę wstrętną laskę przez okno.
Będę wolny.
:05:22
Midge, sądzisz, że wielu mężczyzn
nosi gorsety?
:05:25
- Więcej niż myślisz.
- Naprawdę?
:05:27
Wiesz to z doświadczenia czy...
:05:30
Proszę.
:05:32
- Co będzie pojutrze?
- Co masz na myśli?
:05:35
Co masz zamiar robić
po odejściu z policji?
:05:40
- Masz mi to za złe?
- Nie. To twoje życie.
:05:43
To ty byłeś tym młodym,
zdolnym prawnikiem,
:05:45
ktory postanowił zostać szefem policji.
:05:48
- Musiałem odejść.
- Dlaczego?
:05:51
Z powodu lęku wysokości.
:05:54
Budzę się w nocy i widzę,
jak ten człowiek spada...
:05:57
i probuję podać mu rękę...
:06:00
- To nie była twoja wina.
- Wszyscy mi to mowią.
:06:03
- Johnny, lekarze wyjaśnili ci...
- Wiem, wiem.
:06:07
Cierpię na akrofobię.
Mam zawroty głowy i mroczki.
:06:12
I musiałem to odkryć
w takiej właśnie chwili.
:06:14
Nic z tym nie można zrobić. I nikogo nie
można winić. Więc czemu chcesz odejść?
:06:19
Według ciebie mam siedzieć za biurkiem?
:06:22
- Tam jest twoje miejsce.
- A co z moją akrofobią?
:06:25
Przypuśćmy, że siadam sobie na krześle,
przy biurku.
:06:29
Spada mi ołowek,
:06:31
pochylam się, by go podnieść i proszę,
dopada mnie moja akrofobia.
:06:37
Co masz zamiar zrobić?
:06:39
Przez jakiś czas nic.
:06:42
Nie zapominaj,
że jestem niezależny finansowo.
:06:46
Całkiem niezależny.
:06:49
Dlaczego nie wyjedziesz na jakiś czas?
:06:51
Żeby zapomnieć?
Midge, nie musisz mi matkować.
:06:56
Nie zwariuję.
:06:57
- Miałeś zawroty głowy w tym tygodniu?
- Mam zawrot głowy w tej chwili.