:35:01
Matka Georgesa.
:35:03
- Zmarła w Afryce.
- Współczuję.
:35:07
Stratowana przez słonie.
:35:19
Cały dzień mogłabym tak patrzeć.
:35:22
Szczęściaro, gościsz
francuskiego mistrza kuchni.
:35:25
- Przestań.
- Co robisz w Nowym Jorku?
:35:29
- Wpadła...
- To polityczna...
:35:32
- MĂłw.
- Nie, ty.
:35:35
CoĹ› politycznego?
:35:37
Polityczny... balet.
:35:41
Trudno mi to sobie wyobrazić.
:35:44
- No wiesz...
- Pisze muzykÄ™ baletowÄ….
:35:49
- To znajomy. Nie jest...
- Gejem.
:35:52
To dobrze.
:35:53
Nie mógł znaleźć hotelu.
Przyjechał z Afryki.
:35:57
:36:09
Musiałaś kogoś zamordować?
:36:12
Pewnie go pocięłaś na kawałki
i użyłaś jako nawozu.
:36:16
I ten twĂłj Francuz.
Czekam na szczegóły.
:36:19
- Lauren, błagam.
- Mama byłaby zachwycona.
:36:23
A właśnie... rodzice
wyprowadzajÄ… siÄ™ z Nowego Jorku.
:36:28
A co z ogrodem?
:36:31
- Mówiłam tacie o Zielonych Glizdach.
- Partyzantach.
:36:34
Jest liberałem.
:36:36
Chciałby podarować wam rośliny.
:36:39
- Nie! Chyba nie te piękne drzewa?
- Drzewa,
:36:43
- rośliny, wszystko.
- Bomba!
:36:46
- Jesteśmy spragnieni roślin.
- Czekaj, jest jeden szkopuł.
:36:50
Mama siÄ™ nie zgadza.
:36:53
Ale moĹĽe jÄ… przekonasz.