The Bonfire of the Vanities
podgląd.
wyświetla.
zakładek.
następnego.

:06:08
Wszystko zaczęło się ponad rok temu,
w deszczowy wieczór.

:06:17
Nasz bohater, Sherman McCoy,
miał właśnie telefonować.

:06:22
Ale chociaż w 14 pokojach jego wartego
ponad 6 milionów dolarów mieszkania...

:06:26
było 11 telefonów i siedem różnych linii,
:06:30
tej rozmowy nie mógł odbyć w domu.
:06:35
Co ty wyprawiasz?
:06:39
Zabieram psa na spacer.
:06:41
Nie "psa", tylko "Marshalla".
:06:45
Marshall ma imię.
Należy do rodziny. A poza tym...

:06:49
pada deszcz.
:06:50
Wiem.
:06:52
Marshall też.
:06:54
I nie chce wychodzić.
:06:56
Chcesz, Marshall?
:06:58
Judy...
:07:00
W porządku. Baw się dobrze.
:07:08
Nie podoba mu się to, panie McCoy.
:07:11
Mnie też nie, Bill.
:07:12
Na imię mam Tony.
:07:14
Wszystko jedno.
:07:20
Trzeba być dzielnym.
:07:35
Cześć, Sherman.
:07:36
Dobry wieczór, Pollard.
:07:38
Wiesz, pada deszcz.
:07:39
Tak, zauważyłem.
:07:42
Prawdziwy przyjaciel
najlepszego przyjaciela człowieka.

:07:48
Pollard, ty aforysto.
:07:51
Słucham?
:07:53
To najlepsze, na co cię stać?
:07:55
Szczyt dowcipu?
:07:57
Nie wiem, o czym mówisz.

podgląd.
następnego.