:19:01
- i nie mo¿esz odejæ bez pozwolenia.
- Ty chyba kurwa ¿artujesz?
:19:03
- Daj spokój.
- Wchodzisz, czy mam wykonaæ telefon?
:19:07
Ju¿ gorzej kurwa nie mo¿e byæ.
We moje rzeczy.
:19:10
DEPARTAMENT SPRAWIEDLIWOCI
:19:12
Czy pan naprawdê uwa¿a,
¿e on jest szalony?
:19:14
Nie potrzebuje
pan drugiej opinii?
:19:16
Jeli on myli, ¿e ja uwa¿am go za szalonego,
to jest tak szalony, jak myli, ¿e jest.
:19:20
Davies i ja du¿o nad tym mylelimy.
:19:22
Zamkniêty, jest
nam zupe³nie nieprzydatny.
:19:25
Ale z powrotem na wolnoci, Vitti nadal ma
si³ê, ¿eby zagroziæ obydwóm rodzinom.
:19:27
To jest jak dolewanie benzyny do ognia.
:19:29
Tak bêdzie jeli on wróci do
swojego dawnego ¿ycia.
:19:31
Ludzie tacy jak Paul Vitti
nie zmieniaj¹ siê
:19:32
By³ wyrzutkiem spo³eczeñstwa
odk¹d skoñczy³ 12 lat.
:19:35
Zna siê tylko na tym
jak byæ kryminalist¹.
:19:37
On od razu rozpocznie walkê o tron.
:19:39
A jedyne co nam pozostaje
to siedzieæ i zbieraæ wióry.
:19:41
Mo¿emy zebraæ 20,
mo¿e 30 podejrzanych.
:19:44
Musimy trzymaæ siê Vitti'ego.
:19:48
Jak mog³e? Jak mog³e?
Przyprowadzaæ go tu...tego gangstera!
:19:51
W moim domu,
je z moich talerzy...
:19:53
Nie mia³em za bardzo wyboru.
:19:54
Co to za nowa polityka,
¿eby przyprowadzaæ do domu gangstera?
:19:56
On jest pod moim dozorem.
Jestem tymczasow¹ instytucj¹ rz¹dow¹.
:19:59
Ty nale¿ysz do instytucji.
:20:01
- Dlaczego on nie mo¿e pójæ do domu?
- Bo ma ¿onê i rodzinê w Ohio.
:20:04
Pewnie, wszyscy wyje¿d¿aj¹
do Ohio, za wyj¹tkiem mnie.
:20:06
Chcesz jechaæ do Ohio?
:20:08
- To nie o to...Zamknij siê!
- S³uchaj, jego ¿ycie by³o w zagro¿eniu...
:20:10
Wiêc on nie chcia³ sprowadzaæ
niebezpieczeñstwa na rodzinê.
:20:12
O, jakie to wzruszaj¹ce!
Ale mo¿na nara¿aæ nasz¹ rodzinê?
:20:16
Wiem, ¿e to jest koszmarna niedogodnoæ,
:20:18
- ale ja go tu wcale nie chcia³em.
- Ty go nie chcia³e i ja go nie chcia³am,
:20:20
ale on tu jest.
:20:23
Oto i on.
:20:25
Czeæ...
:20:27
Kawa.
:20:28
- Co?
- Kto mówi³ co o kawie.
:20:31
Tak, tak, to by³e ty.
:20:33
- Ty mówi³e, ¿e j¹ chcesz.
- Wiêc?
:20:35
Wszyscy siê napijmy.
:20:38
Ben, mo¿e zrobisz swojemu koledze kawê,
a ja wezmê d³ug¹ k¹piel.
:20:41
I mam nadziejê ¿e utonê.
:20:45
Musisz jej wybaczyæ,
z regu³y jest cudown¹ hostess¹.
:20:48
Rozumiem to.
To niezrêczna sytuacja.
:20:52
Doktorku, s³uchaj...
:20:54
ma do mnie przyjæ znajomy,
wiêc nie chcê ¿eby by³ zaskoczony.
:20:57
Co za znajomy?
Bo jeli to Rench, albo jaki inny...