:11:00
Zwykły telefon.
:11:02
Następnego dnia słowa Judy
jeszcze dźwięczały mu w uszach.
:11:05
"Żałosny, podły kłamca".
:11:08
- Gotowa, Campbell?
- Mogę wychodzić.
:11:11
Zaczekaj.
:11:14
Gdzie mama?
:11:16
Płacze na rowerze treningowym.
:11:21
"Płacze na rowerze treningowym".
:11:24
Jak wielu przed nim,
ugiął się przed kobiecymi łzami.
:11:29
Nie chce mnie pocałować,
bo jestem cała mokra.
:11:33
Campbell, chodź tu i pocałuj mamę.
:11:51
Dlaczego nie powiedział po prostu:
:11:54
"Judy, kocham cię.
:11:56
"Kocham naszą córkę,
nasz dom, nasze życie.
:12:00
"Ale jestem Panem Wszechświata.
:12:03
"Zasługuję na więcej".
:12:13
Jak ta nieliczna elita z Wall Street.
:12:16
Ilu? Dwustu, trzystu, co najwyżej czterystu.
:12:20
Dla nich, dla Panów Wszechświata,
:12:23
a Sherman McCoy był jednym z nich,
:12:25
nie było żadnych barier.
:12:34
Cześć. Tu 555-8771.
:12:37
Zostaw wiadomość, to oddzwonię.
Dziękuję.
:12:41
Mario, dzwonię do ciebie od paru dni.
Zadzwoń do mnie, do biura.
:12:45
Dzwoni Gene z Londynu.
:12:47
- Chodźmy! Chodźmy!
- Uspokój się, Rawlie.
:12:50
Nie ma się co podniecać.
:12:52
Tylko spokój.
:12:55
Nie traćmy głowy z powodu
kilkuset milionów dolarów.
:12:58
Chryste, Sherman, ty chyba jesteś z lodu.