:22:02
Johnny, zupełnie o tobie
zapomniałem. Możesz już iść.
:22:08
Tylko zostaw broń.
:22:14
Rzuć.
:22:18
Dziękuję.
:22:22
Szeryfie!
:22:27
Zna pan Doca Hollidaya?
:22:29
Niech cię diabli, Wyatt!
:22:32
Pan Holliday?
:22:36
Przepraszam,
ale nie podaję ręki.
:22:41
Jak się panu podoba
nasze miasto?
:22:43
Obleci.
:22:45
Pomyślałem, że przydałby się
tu tor wyścigowy.
:22:49
Niezły pomysł. To byłby znak,
że się rozwijamy.
:22:52
Nie za bardzo się śpieszycie?
To przecież osada górnicza.
:22:56
Jak na osadę, ludzie
ubierają się tu dość szykownie.
:22:59
Klamka zapadła. Miasto rośnie.
Za parę tygodni
:23:02
będzie równie duże i eleganckie
jak San Francisco.
:23:07
Ty sukinsynu!
:23:09
Spokojnie to sprawa prywatna.
:23:12
Jesteś oszustem!
:23:18
Rzeczywiście,
pełna elegancja.
:23:22
Znam go.
To Creek Johnson.
:23:27
Wyatt? Doc?
:23:32
Co u ciebie, przyjacielu?
:23:36
O co wam poszło
Creek?
:23:39
Cofnął zakład
i nazwał mnie kłamca.
:23:42
Szeryfie, oto dwaj
eleganccy dżentelmeni.
:23:45
Turkey Creek Jack Johnson
i Teksas Jack Vermillion.
:23:48
Ucho ci krwawi, Creek.
:23:51
Niestety muszę wam
zabrać broń.
:23:54
To była uczciwa walka.
:23:55
Przykro mi.
Oceni to sędzia Spencer.
:23:59
Oddajcie broń.