:15:02
Mógł zarobić więcej
niż kiedykolwiek w życiu
:15:06
i spłacić lichwiarzy,
którzy nękali jego ojca.
:15:09
Kim był ten ojciec?
:15:12
Drobnym naciągaczem.
Zabierał ludziom forsę, kozy...
:15:16
- ... kury, co mógł.
- Kury?
:15:19
A co z tego wynikło? Cudowny sufit.
Jakby namalowany ręką Boga.
:15:25
- A spłacił długi?
- Co do jednego.
:15:29
Długo malował ten sufit?
:15:31
- Jakieś 9 lat.
- Kawał sufitu.
:15:35
Jeden taki odmalował mi chatę
w dwa dni, a był kulawy.
:15:39
Co ja z wami zrobię?
:15:42
- Da nam ojciec robotę?
- To była Kaplica Sykstyńska.
:15:47
Szesnasta? A kto malował
piętnaście poprzednich?
:15:52
Zima 1967 r.
:15:57
Świat zewnętrzny
niewiele nas obchodził.
:16:00
Świat się zmieniał,
a my oglądaliśmy TV.
:16:04
Młodzi demonstranci
chcieli zmieniać nasze życie,
:16:08
naprawiać świat,
a my tymczasem
:16:11
chodziliśmy na pogrzeby
młodych ludzi z Przedpiekla,
:16:15
którzy wrócili z Wietnamu
w plastikowych workach.
:16:20
Nie wierzyliśmy tym ludziom,
których chroniła forsa i klasa.
:16:27
Rosnąca armia feministek
:16:30
żądała równości, ale nasze matki
nadal dbały o mężów,
:16:35
którzy znęcali się nad nimi
fizycznie i umysłowo.
:16:39
Dla nas te zmiany
nie były istotne.
:16:43
Jakby miały miejsce
w innym kraju albo wieku.
:16:47
Co innego
mieliśmy na głowie.
:16:50
Odwiedzaliśmy w szpitalu Johna,
któremu kochaś matki przebił płuco.
:16:57
Tylko mi nie mów,
że ci się nie podobają.