:18:00
O tak, juz nadszedl czas,
usiasc do wieczerzy.
:18:06
Moje drogie ostrygi...
:18:11
- Zaraz zjemy was.
- Nas?
:18:16
Ochote mialbym, jakem mors,
na cos, czego niejadl nikt.
:18:19
Pieprzowo-musztardowy sos.
Ach, to królewski wikt.
:18:23
Dodamy tez bobkowy lisc
i bedzie obiad w mig.
:18:27
Hej, hopla, hej, podjemy dzis
jak króle trefl czy pik.
:18:38
Doprawdy jest mi wstyd.
:18:40
Czerwienie sie jak rak.
:18:44
Lecz wasze towarzystwo
bardzo mi poszlo w smak.
:18:49
Ostrygi! Ostrygi!
:18:53
Lecz zginal po nich slad.
:18:56
Co bylo niezbyt dziwne,
bo pan Mors je dawno zjadl.
:19:08
Czmychajmy w mig!
:19:19
Jak króle trefl i pik!
:19:24
Koniec.
:19:26
- To bardzo smutna historia.
- I ma pewien moral.
:19:30
Bardzo sluszny moral,
jezeli ktos jest ostryga.
:19:33
- Bylo mi bardzo milo.
- Znamy inna historie.
:19:36
O ojcu Williamie.
:19:38
- Ale...
- Zaczynamy.
:19:40
Jestes stary, mój ojcze,
syn jego rzekl.
:19:42
I od dawna juz zebów ci brak.
:19:45
A stajesz na glowie
i chodzisz wspak.
:19:47
Czy nie dziwna to rzecz
na twój wiek, twój wiek?
:19:51
Czynie to,
ojciec William odpowie mu tak...
:19:55
od lat stu dwudziestu,
bo rozumu mi brak.