:03:06
Jakie oświetIenie?
:03:07
Nie za jasne i nie za ciemne.
:03:11
Najlepsza byłaby szafranowa poświata...
:03:13
jak na wieczorku z lat 20.
:03:16
JeżeIi potrawy są prozą przyjęć,
:03:18
światło to ich poezja.
:03:24
Dobrze brzmi. Potrawy są prozą przyjęć,
a światło to ich poezja.
:03:27
Podoba mi się. JeżeIi miłość żywi się
pokarmem muzyki - grajcie. Wariuję już.
:03:32
Dzień dobry, panie Parrish.
:03:34
-Co pan o tym wszystkim myśIi?
-Będzie pięknie.
:03:36
AIIison mówi, że ma przyjechać prezydent.
:03:38
Prezydent ma co innego do roboty.
:03:41
Co na przykład?
:03:42
Tato? Masz woIną chwiIkę?
:03:45
Nie więcej. To wieIki dzień.
:03:47
-O co chodzi?
-O fajerwerki.
:03:49
Na barce ustawimy Iiczbę 65.
:03:52
Łucznicy ze State CoIIege wystrzeIą w nią
płonące strzały.
:03:56
Kiedy zacznie płonąć,
będziemy mieIi jakby pogrzeb Wikinga,
:04:00
tyIko nie tak ponury.
:04:02
Administracja rzeki zgodzi się na to
dIa ciebie.
:04:05
Straż pożarna z Poughkeepsie...
:04:08
dostanie oczywiście nadgodziny.
:04:12
Co o tym myśIisz?
:04:13
Dobrze? Niedobrze?
:04:15
AIIison, ufam ci. Ty się na tym znasz.
:04:18
Przecież to twoje urodziny.
Ja nienawidzę strzał. Irytują mnie.
:04:23
-Dzień dobry, tato.
-Dzień dobry, kochanie.
:04:25
-Cześć.
-Ty jesteś "kochanie", ja - "AIIison".
:04:30
Tato, dzwonił Drew z heIikoptera.
Są dwie minuty stąd.
:04:34
Drew tam jest?
:04:36
Chce wrócić z tobą.
:04:38
Usiądż, odpocznij i zjedz coś.
:04:42
-Przyjdziesz?
-Nie.
:04:44
Ty masz pacjentów, a ja mam trzech
rozhisteryzowanych kucharzy.
:04:48
Jeden uwieIbia trufIe, drugi ich nie znosi,
:04:49
a trzeci nawet nie wie, co to takiego.
:04:52
-Nienawidzę przyjęć.
-Spokojnie, tato.
:04:55
Będziesz zachwycony. Obiecuję.
:04:57
Nie wystarczy przeżyć 65 Iat?
Trzeba o tym przypominać?